Zamek na Mirowie w Książu Wielkim - miechowski.pl - fot. Krzysztof Capiga
Zamek na Mirowie w Książu Wielkim - miechowski.pl - fot. Krzysztof Capiga

Rok szkolny 2015/2016 ma się powoli ku końcowi. Dla szkół mieszczących się w zabytkowych murach Pałacu Myszkowskich na Mirowie w Książu Wielkim jest czasem niepewności i drżenia o przysłowiowe jutro. Przypomnijmy, iż jest to związane z wygaśnięciem publicznych szkół wchodzących w skład Zespołu Szkół, którego organem prowadzącym jest Starostwo Powiatowe w Miechowie. W tej strukturze pozostało jedynie liceum ogólnokształcące.

By uzupełnić lukę po wygaszonych szkołach, od września 2015 roku na zamku funkcjonuje równolegle jeszcze jedna szkoła – Zespół Niepublicznych Szkół i Placówek Oświatowych prowadzony przez Stowarzyszenie „Mirów”. W jej skład oprócz szkoły i technikum rolniczego funkcjonujących w połączonej klasie pierwszej, wchodzi Internat oraz Szkolne Schronisko Młodzieżowe.

O tym w jakiej kondycji są wspomniane już szkoły i jaka stoi przed nimi przyszłość rozmawialiśmy z zastępcą dyrektora publicznego Zespołu Szkół – Witoldem Kozłowskim. Swą funkcję dyrektorską łączy z nauczaniem w niepublicznej placówce.

Już na wstępie rozmowy przestrzegał, by nie łączyć razem obydwu szkół, choć funkcjonują one obok siebie, w tym samym budynku. Różnią się one przede wszystkim tym, iż organem prowadzącym każdej z nich jest odmienny podmiot, o czym informowaliśmy już powyżej. Placówki są od siebie niezależne i działają na odmiennych zasadach.

Jaka jest sytuacja w obydwu szkołach?
W.K. – W zasadzie publiczne technikum jest już praktycznie wygaszone. Formalnie ma to nastąpić z końcem sierpnia br. Tu pozostała jedynie klasa liceum ogólnokształcącego. Natomiast jeśli chodzi o szkołę funkcjonującą pod szyldem Stowarzyszenia „Mirów”, to oprócz działających – ogólnokształcącego liceum mundurowego i technikum rolniczego, otwieramy nowe kierunki – technik logistyk oraz technik cyfrowych procesów graficznych. Zobaczymy jak wyjdzie nabór na te kierunki. Jeśli nawet klasy nie będą zbyt liczne, to podobnie jak w przypadku I klasy liceum i technikum rolniczego, będą one łączone.

Kto wewnątrz sprawuje nadzór nad szkołami?
W.K. – Niepubliczną placówką kieruje Stowarzyszenie „Mirów”, którego prezesem i jednocześnie dyrektorem szkoły jest Marek Płonczyński, a jego zastępcą Marek Szałas. Przypomnę, iż funkcjonuje tu na razie tylko jedna klasa, ale jeśli rekrutacja się powiedzie będzie ich co najmniej dwie, trzy.
Ze szkoły publicznej działającej pod starostwem do tegorocznej matury przystąpiło 26 osób z liceum i wygaszanego technikum rolniczego. Dyrektorem jest Edyta Sychowska i jej zastępcą jestem ja – Witold Kozłowski.

Jaka rysuje się przyszłość szkół?
W.K. – Zobaczymy jaki będzie nabór. Jeśli do placówki publicznej nie uzbiera się dość duża klasa licząca co najmniej 30 osób, to nie uda się jej raczej uruchomić. W sytuacji gdy pozostanie tylko jedna klasa, to utrzymanie szkoły będzie bardzo trudne ze względu na koszty i pozostanie ona do sierpnia przyszłego roku, do czasu jej wygaśnięcia.
Co do placówki niepublicznej, jej przyszłość także uzależniona jest od rekrutacji. Jednak w tym przypadku liczebność utworzonej klasy może być niższa.

Wiadomo, że oferta szkół ponadgimnazjalnych w powiecie miechowskim jest bogata i urozmaicona. Czym chcecie Państwo przyciągnąć do szkół w Książu Wielkim i czym się wyróżniacie od innych?
W.K. – Najważniejszym atutem jest to, iż jest to szkoła można powiedzieć środowiskowa, Panuje w niej kameralna atmosfera. Dzięki temu można się bardziej skupić na pojedynczych uczniach. Z jednej strony mała liczebność klas powoduje problemy finansowe w postaci generowanych dużych kosztów. Z drugiej jednak strony pozwala na lepszy kontakt z uczniem. Poza tym placówka jest trochę na uboczu i to powoduje, iż jest wolna od zagrożeń dzisiejszego świata. Do tego dochodzi specyfika tego pięknego, zabytkowego miejsca.

Czy Stowarzyszenie „Mirów” jest w stanie samodzielnie utrzymać niepubliczna szkołę?
W.K. – Wiadomo, subwencji nie wystarcza, bo jest mało uczniów i klas. Jak będzie ich więcej, to będzie lepiej. Przy placówce funkcjonuje jeszcze schronisko młodzieżowe i stołówka, które zarabiają. Zbierając do spółki pieniądze póki co udaje się finansować szkołę na granicy. Pragnę zaznaczyć, iż Stowarzyszenie opłaca tylko koszty tzw. mediów. To że nie ma opłaty czynszowej jest ukłonem ze strony Starostwa i dobra wolą jego władz.

Jak decyzja starostwa o wygaszeniu szkół wchodzących w skład publicznego Zespołu Szkół i pozostawieniu tylko liceum wpłynęła na sytuację kadrową nauczycieli?
W.K. – Wpłynęła znacznie. Decyzja ta dotknęła niemal wszystkich. Większość dostała wypowiedzenia. Pozostawiona klasa liceum dysponuje 30 godzinami tygodniowo. Zatem pedagodzy maja w niej znikomą liczbę godzin lekcyjnych. Niepubliczna szkoła nie jest w stanie zapewnić wszystkim pedagogom pracy. Ponadto nie obowiązuje tu tzw. Karta Nauczyciela i stawki wynagrodzenia są znacznie niższe. Naczelnik Wydziału Oświaty Starostwa Powiatowego – Leonard Mazur zapewnia, że będzie szukał możliwości zagospodarowania nauczycieli w innych szkołach.
Myślę, że na tę nie najlepszą sytuację wpłynął niż demograficzny, ucieczka młodzieży do miast a także komasacja (powiększanie, scalanie) gospodarstw rolnych. Zaszkodziła nam także reforma zakładająca możliwość robienia kursów kwalifikacyjnych. Czas trwania tych podstawowych wynosi rok do półtorej.
Jeśli w szkole publicznej nie uda się zorganizować od września nowej klasy liceum, to raczej placówka ta nie ma racji bytu. Inaczej jest ze szkołą niepubliczną prowadzoną przez Stowarzyszenie, które może pozyskiwać różne fundusze, granty. Jest to jakaś metoda na utrzymanie, ale nie koniecznie dobra. Uważam, że szkoła powinna uczyć a nie koncentrować się na tym, skąd pozyskać pieniądze na jej funkcjonowanie.

Na portalu miechowski.pl będziemy śledzić losy szkoły. Pod koniec wakacji przyjrzymy się efektom rekrutacji, które będą wyznacznikiem przyszłości placówek umiejscowionych na mirowskim zamku.

Krzysztof Capiga