Kapsztad - jasne i ciemne strony miasta - Agata na końcu ŚWIATA - miechowski.pl
Kapsztad - jasne i ciemne strony miasta - Agata na końcu ŚWIATA - miechowski.pl

Kolejny dzień mojej wizyty w tym niesamowitym mieście jakim jest Kapsztad, zaczęłam od zwiedzenia „District Six Muzeum”. Czyli po ostatniej dawce adrenaliny z rekinami postawiłam na troszkę kultury i historii.

„District Six Muzeum” to musem upamiętniające przymusowe przesiedlenia ludności w latach kiedy to uważano, ze ludność rożnych ras powinna mieszkać oddzielnie. Wtedy to ponad 60 tys. czarnoskórych i kolorowych mieszkańców przesiedlono, gdyż chciano w tej części miasta otworzyć enklawę białych. Dzielnica ta nigdy jednak nie została zagospodarowana.

Po wizycie w muzeum udałam się do „Langa township”, czyli jednej z najstarszych dzielnic miasta i miejsca zamieszkania czarnoskórej ludności po przesiedleniu. Dzielnica ta została założona w 1927 roku i większość pokoleń rodzin tam przesiedlonych ciągle zamieszkuje ten region.
Do tej części miasta udałam się pod okiem przewodnika, gdyż dzielnica ta uważana jest za niebezpieczną i nie zalecana w szczególności dla samotnej białej turystki. Nie wiem na ile jest to prawdą, ponieważ miałam okazje porozmawiać z kilkoma mieszkańcami tej dzielnicy i muszę przyznać, że to dość mili I towarzyscy ludzie. Po drodze miałam okazję odwiedzić też okoliczną szkołę oraz jeden z domów zbudowanych ze wszystkiego co możliwe, coś w stylu naszego garażu. W domku tym od 15 lat mieszka rodzina z jednym dzieckiem, uroczym chłopczykiem.
Musze przyznać, że wizyta w Langa była przygnębiającą ale tez pouczającą.

Oczywiście wizyta w Kapsztadzie nie mogłaby się obejść bez wizyty w waterfront i skosztowania lokalnych pyszności. Kapsztad słynie ze świeżych owoców morza, a wiec nie mogłam się oprzeć moim ulubionym kalmarom no i oczywiście czegoś tradycyjnego, czyli mieszanki warzyw oraz wieprzowiny zapieczonej z rodzynkami. Przyznam, że kalmary bardziej mi smakowały. No cóż, może nie miałam szczęścia przy wyborze dania głównego. Do tego lampka popularnego wschodnioafrykańskiego wina I poczułam się jak w niebie.

Po dniu pełnym wrażeń udałam się do mojego super wygodnego łózka na 29 pietrze hotelu „Southern Sun Cape Sun” w centrum Kapsztadu. Polecam każdemu wizytę w tym hotelu, który nie należy może do najtańszych, ale widoki zza okien rekompensowały ten wydatek.

Tradycyjnie już zamieszczam galerię. Zapraszam

Agata