Agata w krainie rekinów

0
2418
Agata w krainie rekinów
Agata w krainie rekinów

Pobudka była o 5:30, wyjazd na nurkowanie o 6:30. Podobno to i tak niezbyt wcześnie. Żeby dostać się na miejsce, mamy do przebycia ponad 120 kilometrów, czyli jakieś 2h drogi. Na nurkowanie udaliśmy się do malowniczo położonego miasteczka Gansbaai. Ta rybacka osada nazywana jest alejką rekinów które chętnie odwiedzają ten region ze względu na dużą populację fok w regionie. Podczas 2-godzinnej jazdy miałam okazje podziwiać widoki zza okna i niestety muszę przyznać, że drogi w RPA są lepsze niż w Polsce.

Nurkowanie zaczęliśmy od śniadania i krótkiego instruktażu. Potem udaliśmy się na łódź i po 20 minutach jakieś 5 km od brzegu czekaliśmy już na rekiny. Żarłacz biały nie kazał długo na siebie czekać, bo już w trakcie instruktażu pojawił się koło łodzi.

Żarłacz biały, zwany też ludojadem, to jeden z największych rekinów drapieżnych. Należy, jak większość z nas wie chociażby z popularnego filmu „Szczęki”, do agresywnego I niebezpiecznego dla człowieka gatunku rekinów. Te niezwykle groźne ryby mają bardzo czuły węch, co pozwala je oglądać w naturalnym środowisku z niewielkiej odległości, gdyż zwabione zapachem przybywają we wskazane miejsce. Rekiny te potrafią wyczuć kroplę krwi w ok. 120 litrach wody. Wabione są rybią mazią, którą potrafią wyczuć z odległości ponad kilometra.

Nurkowanie w klatce z rekinami wymaga odwagi, ale cóż – do odważnych świat należy.
Do specjalnej klatki wchodziliśmy w grupie po 5 osób. Rekiny chcący złapać ofiarę, czyli dość pokaźnych rozmiarów głowy ryb, zbliżyły się do łodzi. Kiedy rekin próbował ugryźć, załoga ciągnęła linę w kierunku klatki, co pozwalało oglądać rekiny z odległości kilku metrów, a nawet centymetrów! Niestety nie miałam ze sobą wodoodpornego aparatu, więc nie mam zdjęć spod wody.

Do klatki udało mi się wejść dwa razy. Muszę przyznać, że tego po prostu nie da się opisać. Miałam okazję zobaczyć żarłacza białego z odległości kilku centymetrów. Rekin chcący złapać swoją ofiarę wpłynął na klatkę i próbował ją ogryźć. Przez kilka sekund adrenalina była wielka i zęby rekina tuż obok. Polecam każdemu! Niezapomniane przeżycie!

W kolejnej odsłonie bloga – wycieczka do popularnego Town shipu, czyli miejsca separacji ludności kolorowej.

Agata